Eska w swojej notce p.t. <<„Jeśli zapomnę o nich..”, czyli jednak o Śląsku>>uderza po raz kolejny w rzewne nuty. Pisze coś o „bliałych plamach“, by płynnie płynnie przejść do bliżej niesprecyzowanch podtekstów jak:
„Wszyscy wiedzą o wieży spadochronowej w Katowicach, a niektórzy z lubością podważają ten przekaz.“
Tylko jaki „przekaz“ droga Esko? Ten z pomnika przed dawną Składnicą Harcerską? Faktem jest, że nie wiemy kto strzelał z wieży do niemieckiej kolumny, bo brak na ten temat udokumentowanej relacji. Z niemieckich źródeł wiemy tylko, że po dwóch (bodajże) strzałach z działka ppanz. ostrzał z wieży ustał. Znana jest też relacja o ciałach pod wieżą w jakichś nieokreślonych mundurach, przy czym, mogli być to równie dobrze gimnazialiści, jak i kolejarze.
Cała reszta to wytwór propagandy na modę sowiecką, jak sowieckie dzieci-bohaterzy.
http://www.newsweek.pl/wiedza/historia/dzieci-armii-czerwonej-i-wielka-wojna-ojczyzniana-w-zsrr,artykuly,412249,1.html
„w ogóle nie wspomina się dziś o zorganizowanym oporze, stawianym przez Ślązaków już na tyłach wroga praktycznie do końca września 1939, „
„opór na tyłach“ jest partyzantką, a za to kodeks każdej armii przewiduje czapę od ręki. To zupełnie co innego, niż słusznie podniesiona zbrodnia na podstawie list proskrypcyjnych.
„Nikt nie wie o tym, że Niemcy na podstawie donosów miejscowych zdrajców wyłapywali masowo harcerzy i po prostu mordowali.“, przy czym zamiast etosu harcerzy może powiedzieć „osoby wybitnie propolsko nastawione“, jak i punktem 1 na tych listach byli aktywiści POW, z przyczyn oczywistych. Choć w przypadku POW można to podciągnąć pod zdradę stanu, w końcu byli w owym czasie obywatelami Prus.
Więc Eska, mniej patosu, więcej nudnej faktografii.
